Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 19 stycznia 2018

Wietam cz.1, czyli co nam znowu strzeliło do głowy ;)

Decyzja o wyjeździe do Wietnamu zapadła szybko i niespodziewanie nawet dla nas samych. Wiele osób pytało mnie dlaczego Wietnam. To państwo nigdy nie było na szczycie listy miejsc, które chciałabym odwiedzić. Prawdę mówiąc wogóle nie było go na tej liście. Nawet przez myśl mi nie przeszło jechać do Wietnamu !
Więc dlaczego ?
Na początku listopada  dostaliśmy zapytanie od znajomych czy nie mamy ochoty pojechać do Wietnamu w terminie 20.12.2017 - 03.01.2018, oczywiście z nimi. Bo ... bilety są w dobrej cenie. No fajny wyjazd, ale że Wietnam ?! Fakt, nasze wyobrażenie o Wietnamie było takie jak z amerykańskich filmów wojennych. Więc po co tam jechać, tylko dżungla, komary, wilgoć i ciągle pada.... Choć jak mawiał Forrest Gump: "Wietnam był fajny, bo zawsze było dokąd pójść. Czasem przestawało padać i było widać gwiazdy. Wtedy było przyjemnie" (Forest Gump 1994)

No więc w sumie ... Czemu nie ... Decyzja zapadła: jedziemy.
Trzeba jeszcze było tylko rodzinie wytłumaczyć, że w tym roku to święta będą bez nas, ale przyjęli to bardzo dobrze.
Kolega bilety kupił, więc odwrotu nie ma.
I wtedy pierwsze co przyszło mi do głowy to, że może trzeba by było się zaszczepić. Po sprawdzeniu w internecie mieliśmy sporo informacji, ale nasza wiedza i tak została zweryfikowana przez lekarza ... medycyny podróży. Tak, do tej pory nawet nie miałam pojęcia, że taka specjalizacja istnieje !!!
I tak dowiedzieliśmy się co nam grozi, zwłaszcza, gdy udamy się do dżungli, gdy będziemy jeść w lokalach wątpliwej jakości, gdy zjemy coś surowego, wypijemy wodę inną niż butelkowana bądź zagotowana, będziemy pić napoje z lodem, pogryzą nas komary, zarówno małe i jak i duże. Dowiedzieliśmy się też na co koniecznie musimy się zaszczepić. Śmialiśmy się potem, że gdybyśmy mieli tę wiedzę przed podjęciem decyzji o wyjeździe bądź przynajmniej przed zakupem biletów to na 100% byśmy do tego Wietnamu nie pojechali !
A tak cóż było zrobić - trzeba było się zaszczepić. Od razu powiem, że nie ma żadnych szczepień obowiązkowy przy wyjeździe do Wietnamu, są tylko zalecane. No chyba, że do Wietnamu przylatuje ktoś z terenów objętych żółtą febrą, to wtedy musi pokazać, że jest zaszczepiony.
I tak zaszczepiliśmy się przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, durowi brzusznemu, grypie i wściekliźnie. A i ja jeszcze przeciwko WZWA, bo WZWB miałam, a T. miał zarówno WZWA jak i WZWB. Niektóre z tych szczepionek były tylko w jednej dawce, inne w większej ilości dawek, niektóre jeszcze będziemy brać za kilka miesięcy. Wydaliśmy na to sporo pieniędzy, więc teraz nic tylko podróżować nam zostaje, żeby się nie zmarnowało.
Przy okazji powiem Wam jak ważna jest szczepionka przeciwko wściekliźnie, która jest chorobą śmiertelną. A w krajach takich jak np. Wietnam nie ma obowiązku szczepienia zwierząt, a dodatkowo dzikich zwierząt i tak nikt nie szczepi, a w razie ugryzienia różnie może być z podaniem surowicy.
Dodatkowo dostaliśmy nakaz zakupienia repelentów z DEET 30-50% na wszelkiego rodzaju komary i meszki roznoszące od malarii, przez dengę po japońskie zapalenie mózgu. Oprócz tego mieliśmy ze sobą Maleron (lek na malarię), jakiś rodzaj antybiotyku na biegunki i przez cały czas pobytu,zresztą 5 dni przed i 5 dni po braliśmy probiotyk.
Dziś myślę, że z tą ostrożnością to trochę była przesada. Jadaliśmy lokalnie, pod koniec pobytu zdarzało nam się pić napoje z lodem, komarów zbyt wielu nie było, nie działo się nic groźnego.

Kolejnym tematem do przerobienia były wizy. To jednak okazało się bardzo proste - wizę jednokrotnego wjazdu do 30 dni  można załatwić przez internet. Dowiedzieliśmy się wszystkiego o wizie ze strony MSZ i ta wiedza okazała się przydatna, a potem wystarczyło na tej stronie kliknąć w e-visa, wypełnić formularz (trzeba mieć przygotowany skan głównej strony paszportu i skan zdjęcia paszportowego) opłać opłatę za wizę, ok. 85 PLN i czekać. W ciągu 3 dni była decyzja i można było ze strony pobrać wizę elektroniczną. Załatwienie sprawy jest proste, ale jeśli ktoś chciałby jeszcze po drodze odwiedzić np. Laos czy Kambodżę i wrócić do Wietnamu, to musi starać się wizę tradycyjną. My takich planów nie mieliśmy więc zdecydowaliśmy się na ten wariant.

Skoro mieliśmy bilety, wizy i szczepienia trzeba było pomyśleć nad jakimś planem podróży i tu większość roboty wykonali nasi znajomi. Część noclegów rezerwowaliśmy jeszcze w Polsce, część dopiero na miejscu, z transportem było tak samo.Na miejscu decydowaliśmy co oglądamy, gdzie się wybieramy i jaki mamy plan.

I tak nie wiadomo kiedy zleciało 6 tygodni i nadszedł dzień wylotu. Połączenie mieliśmy z Wrocławia do Warszawy, potem z Warszawy Katarskimi Liniami Lotniczymi do Kataru do Doha. Tam przesiadka na samolot (również Katarskich Linii lotniczych) do Hanoi z międzylądowaniem w Bankoku. I tak po kilkunastu godzinach podróży wysiedliśmy na lotnisku w HANOI
cdn.