Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 13 listopada 2020

Najlepsza pamiątka z podróży

Wiadomo nie od dziś, że z każdej podróży przywozi się pamiątki.  Różne pamiątki, w zależności kto co zbiera. Czasem pocztówki, czasem obrazki, czasem figurki, zawieszki, różne gadżety. I prawie każdy przywozi zdjęcia. W dobie aparatów cyfrowych i smartfonów robienie zdjęci stało się nawykiem.
Gdzie te czasy, gdy na wakacje jechało się w aparatem z 36 klatkową kliszą, czasem drugą w zapasie. To dopiero były pamiątki, żeby jeszcze trafić z tym zdjęciem...
A teraz - widzę po sobie - z każdego wyjazdu przywożę kilka tysięcy zdjęć, czasami nawet kilka lub kilkanaście jednego ujęcia, żeby wybrać najlepsze. Potem w domu zgrywa się te zdjecia na dyski zewnętrzne i tyle. Taka pamiątka - nikt do niej nie zagląda, nikt tych zdjęć nie ogląda, nikomu nie pokażesz, bo kto zniesie oglądanie tylu zdjęć, bo nawet po przebraniu bywa ich 1000, kto postronny tyle wysiedzi ?
Ja po każdym powrocie i zgraniu zdjęć siedzę i przeglądam - raz pod kątem bloga, a dwa pod kątem zrobienia pamiątek. Kiedyś wybierałam kilka zdjęć do druku, ale potem wpadłam na idealny pomysł.
Nie miałam pomysłu na prezent dla siostry, a że wcześniej byliśmy razem na wakacjach postanowiłam stworzyć pamiątkę z tych wakacji. I tak pierwszy raz zrobiłam fotoksiążkę, czyli nic innego jak swego rodzaju album, ale taki, z którego nikt Ci żadnego zdjęcia nie wyjmie ;) A jak już tę książkę zrobiłam i zobaczyłam efekt postanowiłam, że wszystkie nasze podróże udokumentuję w ten sposób. I wyobraźcie sobie, że robię je już od 9 lat, a na naszej półce jest ich 52

Ale to nie wszystko, bo powstawały też książki okolicznościowe dla rodziny i przyjaciół, więc jakbym zliczyła wszystkie które zrobiłam wyszłoby ponad 70.
Dla nas książki robię tylko z naszych wypraw, ale dla najbliższych powstawały też inne. Największym projektem był album na 40 rocznicę ślubu moich rodziców - wiele zdjęć do tego albumu trzeba było skanować i po cichu wynosić z domu, z albumów, ale radość była wielka.

Zrobienie fotoksiążki jest banalnie proste, ale trochę czasochłonne. 
Ja korzystam z bardzo prostego narzędzia - programu CEWE. Wystarczy wejść na stronę www.cewe.pl i pobrać bezpłatny, prosty i intuicyjny program do tworzenia książek, albumów, plakatów, obrazów i rożnych gadżetów.

No ale wiadomo, że nawet jak mamy zdjęcia i program, to przecież książka sama się nie zrobi.
Szczerze mówiąc nie pamiętam jak się kiedyś do tego zabierałam, ale teraz mam już swój "system".
Co najważniejsze, wszystkie książki z naszych podróży robię w tym samym formacie 26 x 26, mam sformatowaną okładkę i wszystkie są w tej samej formie: duże zdjęci na okładce, z przodu napis i 3 zdjęcia, z tyłu 4 mniejsze zdjęcia, na grzbiecie taki sam napis jak na okładce. 
A dalej to już pełna dowolność. 
Pierwszym krokiem jaki robię jest zgranie zdjęć na dysk i podzielenie ich na dni - jeden dzień jeden folder. Robię tak przede wszystkim dlatego, że przez powiedzmy 2 tys. zdjęć bym nie przebrnęła, ale gdy mam ich "tylko" jakieś 350 w jednym folderze to jakoś łatwiej mi się do tego zabrać.
Z każdego dnia wybieram zdjęcia nie tylko ciekawe, które umieszczę w książce, ale też takie, które będą nadawać się na tło. Dodatkowo mam stworzony folder, do którego wybieram 8 zdjęć z krajobrazami, które znajdą się na okładce.



Kiedy mam już za sobą pierwsza selekcję i z każdego dnia zostaje mi nie więcej niż kilkadziesiąt zdjęć, robię jeszcze raz przegląd folderów i upewniam się czy na pewno wszystko zasługuje na to, żeby w książce się znaleźć. Gdy zdjęcia są ogarnięte odpalam program.
Szablon - w znaczeniu format, pełne rozmieszczenie na okładce i usuniecie ramek ze stron - mam zapisany, więc go otwieram i zapisuję pod nazwą, jaką będzie nosić książka.
Potem to już układanie, komponowanie, powiększanie, pomniejszanie. Każde zdjęcie może mieć dowolną wielkość, być ułożone pod dowolnym kątem, ilość zdjęć na stronie również jest dowolna.

Można dodawać napisy, daty,nazwy miast. Ba można nawet wstawiać filmiki, które w książce będą ukryte w formie QRkodu, a które spokojnie potem można odtworzyć.
Trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach, są to błędy które popełniłam, a których można uniknąć.
1. Tło na stronach nie może być zbyt "pstrokate", bo wszystko się zlewa.
2. Za duża ilość zdjęć na stronie też zaciemnia obraz, sprawia wrażenie chaosu i łatwo się pogubić oglądając takie strony.
 
Gdy strony wypełnią się pożądaną treścią i efekt jest zadowalający, wtedy biorę się za okładkę. Najczęściej już w czasie pierwszej selekcji zdjęć, które zdjęcie będzie tym okładkowym, ale trzeba powrzucać jeszcze te mniejsze, zrobić napis, dobrać jego kolor. To traktuję już jako relaks :)



Gdy wszystko jest już zrobione, zamykam program i wracam do niego nie wcześniej niż za dwa dni. Wtedy na spokojnie robię ostatni przegląd książki, wrzucam ją do koszyka i klikam "zamów". Oczywiście trzeba podać dane, sposób dostawy i płatności i ewentualne kody zniżkowe (które znajdziecie m.in. tu) i rozpoczyna się wysyłka. Trwa to, w zależności od łącza jakie macie od kilku do kilkunastu minut, a gdy wszystko się wyśle przychodzi na maila potwierdzenie wraz z przewidywanym terminem dostawy. Najkrócej czekałam 5 dni, najdłużej dwa tygodnie.

A potem pozostaje już tylko cieszyć się wspomnieniami, co polecam zwłaszcza teraz w czasie długich jesiennych wieczorów.