W niedzielę opuściliśmy Turyn i udaliśmy się na lotnisko. Tak, dobrze pamiętacie, mieliśmy jeszcze kilka dni przed sobą, ale postanowiliśmy wynająć samochód i taniej nam wyszło dojechać na lotnisko i wypożyczyć i oddać go na lotnisku, niż pożyczyć w mieście i oddać na lotnisku.
Wyruszyliśmy na północ, drogą SS460. Fajnie mają w Turynie - na północ godzina podróży i jesteś w Alpach, na południe godzina i nad morzem ;) Naszym celem był Park Narodowy Gran Pardiso.
Jadąc do celu , po drodze zauważyliśmy ciekawe wieże i postanowiliśmy zjechać. Miasteczko Ponte Canavese jest urocze nawet w deszczu. Niestety nie chodziliśmy i nie zwiedzaliśmy, podjechaliśmy tylko na plac przy Parrocchia San Constanzo, pooglądaliśmy, pstryknęliśmy parę fotek i pojechaliśmy dalej.
A celem naszej podróży była miejscowość Sparone. W tych regionach druga połowa maja to jeszcze nie sezon turystyczny i szczerze mówiąc znaleźć nocleg w okolicy było sporym wyzwaniem. Nawet hotele są pozamykane. Trafiłam jednak na Bookingu na bardzo przyjemne B&B, właśnie w Sparone Apare, miało sporo dobrych opinii, średnia z ocen ponad 9, cena fajna, więc czemu nie? Dużego wyboru i tak nie było. Wpisałam w nawigację adres i zaprowadziło nas do dziwnego domu z zabitymi oknami, ani żywej duszy. Chodzimy szukamy, nic. Przed nami tablica z końcem miejscowości, na tym budynku numeru nie było, ale dalej był tylko mały kościół i nic więcej.