Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

środa, 6 sierpnia 2025

Iberyjski maj - Portugalia cz. 2 Pierwsze spotkanie z Lizboną

Miastem, od którego rozpoczęła się nasza przygoda z Portugalią była Lizbona. To najbardziej oddalona od Polski, a zarazem najbardziej wysunięta na zachód europejska stolica.
Lizbona jest największym miastem Portugalii, ale liczy sobie jedynie niewiele ponad 500 tys. mieszkańców. Miasto w wielu rankingach dotyczących jakości życia mieszkańców plasuje się na dość wysokich miejscach, a w 2020 roku została uznana za Zieloną Stolicę Europy. Faktycznie, skwerów, parków, lasków i innych terenów zielonych jest tu naprawdę dużo.
Do Lizbony przylecieliśmy późnym popołudniem, ale wbrew temu co robi wielu turystów nie skierowaliśmy się od razu do wypożyczalni samochodów. W planie naszej wycieczki wypożyczenie samochodu mieliśmy dopiero w dniu wyjazdu ze stolicy Portugalii, doszliśmy do wniosku, że po mieście i tak nie będziemy poruszać się samochodem. Jeszcze przed wyjazdem zakupiliśmy Lisboa card - karta, która oferuje wstęp do 52 obiektów bez dodatkowych opłat, bez limitowy transport miejski wszelkimi środkami transportu i różne rabaty. Co prawda nie ze wszystkiego mogliśmy skorzystać, bo niektóre obiekty były w remoncie, a do innych były gigantyczne kolejki, ale generalnie karta bardzo nam się przydała. Karta jest w 3 wariantach 24, 48 i 72 godzinne, godzina liczy się od pierwszego skasowania biletu w komunikacji miejskiej, bądź zwiedzenia pierwszego obiektu. Tak więc my nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Biura Turystycznego lokalizowanego na lotnisku i tak bilety elektroniczne wymieniliśmy na kartonik z chipem.

Port lotniczy w Lizbonie jest tak naprawdę w mieście i jest bardzo dobrze skomunikowany z centrum, więc po wyjściu z lotniska od razu skierowaliśmy się do metra i po przejażdżce z jedną przesiadką w końcu wyszliśmy na powierzchnię :) 
A tam... dla mnie WOW, zauroczenie od pierwszego wejrzenia! A dalej? Dalej było tylko lepiej :)
Z tej stacji metra (zielona) mieliśmy do naszego hotelu 7 minut spacerem, a zajęło nam to sporo więcej czasu, bo wszystko po drodze nas interesowało :) 

Na czas pobytu w Lizbonie mieszkaliśmy w hotelu Eden Aparthotel, przy Praca dos Restauradores na styku dzielnic Baixa i Barrio Alto. Przy samym hotelu znajduje się też stacja metra, ale linii niebieskiej.
Hotel był bardzo fajny, chociaż salę ze śniadaniami mieli małą w stosunku do wielkości hotelu i często, jak ktoś przychodził późno to musiał w kolejce czekać na stolik. My apartament mieliśmy na 2 pietrze, bez widoków, ale z dachu hotelu mogliśmy zachwycać się panoramą Lizbony w wielu kierunkach.



Od razu po przyjeździe udaliśmy się na pierwszy spacer po okolicy i okazało się, że prawie po sąsiedzku mamy bardzo ładny dworzec kolejowy Rossio, gdzie po raz pierwszy skosztowaliśmy likieru ginja w czekoladowych kubeczkach.

Obrazek nie z dworca, tylko z pobliskiej restauracji
Po wyśmienitej kolacji udaliśmy się dalej na zwiedzanie i bardzo blisko zlokalizowaliśmy jeden z symboli Lizbony "Elevador de Santa Justa", czyli słynną windę wybudowaną w 1902 r przez Raoula Mesiniera du Ponsarda - ucznia Gustawa Eiffela. Windą wjeżdża się do dzielnicy Barrio Alto i teoretycznie powinna działać od 9.00 do 21.00 i przejazd nią obejmuje Lisboa Card, ale niestety winda była nieczynna z powodu remontu czy konserwacji. 

Zdecydowaliśmy się jednak wspiąć na jej tarasy (które czynne były, prace techniczne dotyczyły samej windy), więc wybraliśmy się na wycieczkę do Barrio Alto. Trochę czasu nam zajęło, ale było warto bo sam obiekt jest bardzo interesujący i widoki z niego również. 
 





Z naszym hotelem sąsiadował Palacio Foz, który również był w remoncie, a tuż za nim była dolna stacja słynnego tramwaju  Gloria Funicular.
W drugim dniu pobytu przypadkiem trafiliśmy na teatr muzyczny Teatro Politeama, gdzie akurat wystawiali musical rockowy "Fatima". 
Z ciekawości kupiliśmy bilety i ostatniego nie naszego pobytu poszliśmy na przedstawienie. Było naprawdę świetne. Co prawda po portugalsku, którego nie znamy, ale wyświetlane były napisy po angielsku i hiszpańsku.  Niestety nie było tłumaczenia teksu, jedynie opisy scen, ale już po tym i po libretcie można było ogarnąć co się dzieje na scenie. A działo się dużo i bardzo pięknie. Cała czwórka byliśmy pod wielkim wrażeniem tego występu!


Za to jednego poranka wybrałam się na poranną przebieżkę i pobiegłam w inną stronę: Avenidą de Liberdade do parku Eduarda VII, dzięki czemu mogłam zwiedzić tę część miasta, do której nie dotarliśmy.








cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz