Miastem, od którego rozpoczęła się nasza przygoda z Portugalią była Lizbona. To najbardziej oddalona od Polski, a zarazem najbardziej wysunięta na zachód europejska stolica.
Lizbona jest największym miastem Portugalii, ale liczy sobie jedynie niewiele ponad 500 tys. mieszkańców. Miasto w wielu rankingach dotyczących jakości życia mieszkańców plasuje się na dość wysokich miejscach, a w 2020 roku została uznana za Zieloną Stolicę Europy. Faktycznie, skwerów, parków, lasków i innych terenów zielonych jest tu naprawdę dużo.
Do Lizbony przylecieliśmy późnym popołudniem, ale wbrew temu co robi wielu turystów nie skierowaliśmy się od razu do wypożyczalni samochodów. W planie naszej wycieczki wypożyczenie samochodu mieliśmy dopiero w dniu wyjazdu ze stolicy Portugalii, doszliśmy do wniosku, że po mieście i tak nie będziemy poruszać się samochodem. Jeszcze przed wyjazdem zakupiliśmy
Lisboa card - karta, która oferuje wstęp do 52 obiektów bez dodatkowych opłat, bez limitowy transport miejski wszelkimi środkami transportu i różne rabaty. Co prawda nie ze wszystkiego mogliśmy skorzystać, bo niektóre obiekty były w remoncie, a do innych były gigantyczne kolejki, ale generalnie karta bardzo nam się przydała. Karta jest w 3 wariantach 24, 48 i 72 godzinne, godzina liczy się od pierwszego skasowania biletu w komunikacji miejskiej, bądź zwiedzenia pierwszego obiektu. Tak więc my nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Biura Turystycznego lokalizowanego na lotnisku i tak bilety elektroniczne wymieniliśmy na kartonik z chipem.
Port lotniczy w Lizbonie jest tak naprawdę w mieście i jest bardzo dobrze skomunikowany z centrum, więc po wyjściu z lotniska od razu skierowaliśmy się do metra i po przejażdżce z jedną przesiadką w końcu wyszliśmy na powierzchnię :)
A tam... dla mnie WOW, zauroczenie od pierwszego wejrzenia! A dalej? Dalej było tylko lepiej :)
Z tej stacji metra (zielona) mieliśmy do naszego hotelu 7 minut spacerem, a zajęło nam to sporo więcej czasu, bo wszystko po drodze nas interesowało :)
Na czas pobytu w Lizbonie mieszkaliśmy w hotelu Eden Aparthotel, przy Praca dos Restauradores na styku dzielnic Baixa i Barrio Alto. Przy samym hotelu znajduje się też stacja metra, ale linii niebieskiej.
Hotel był bardzo fajny, chociaż salę ze śniadaniami mieli małą w stosunku do wielkości hotelu i często, jak ktoś przychodził późno to musiał w kolejce czekać na stolik. My apartament mieliśmy na 2 pietrze, bez widoków, ale z dachu hotelu mogliśmy zachwycać się panoramą Lizbony w wielu kierunkach.
Od razu po przyjeździe udaliśmy się na pierwszy spacer po okolicy i okazało się,