Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Iberyjski maj - Portugalia cz. 4 - Lizbona: Do Belem przez Bairro Alto

Kolejnego dnia zwiedzanie rozpoczęliśmy od krótkiej przejażdżki tramwajem "Elevador da Gloria". Jest to jeden z zabytkowych żółtych tramwajów, a właściwie kolejka szynowo-linowa, która za 4 EUR wiezie turystów z Praca dos Restauradores do kolejnego punktu widokowego Miradouro de Sao Pedro de Alcantara w dzielnicy Barrio Alto. Trasa kolejki wiedzie stromo pod górę, ale nie jest długa - to jedynie 276 metrów, ale być w Lizbonie i nie jechać jednym z czterech takich XIX wiecznych kolejek - no trzeba było. Jak wspomniałam ten króciutki, kilkuminutowy  przejazd kosztuje 4 EUR, ale pojazd traktowany jest jako komunikacja miejska i można wjechać na Lisboa Card.



Miradouro de Sao Pedro de Alcantara usytuowane jest w małym, przyjemnym parku. To kolejny punkt widokowy, z którego rozciągają się cudne pejzaże, w którą stronę się nie spojrzy.




Gdy już obfotografowaliśmy widoki z każdej strony ruszyliśmy na spacer kolorowymi uliczkami górnej dzielnicy.







Kolejnym punktem naszej wycieczki po mieście było

piątek, 15 sierpnia 2025

Iberyjski maj - Portugalia cz. 3 - Lizbona: Baixa, Alfama i fado

Poznawanie Lizbony postanowiliśmy zacząć od Zamku św. Jerzego, który zresztą widzieliśmy całkiem niedaleko z dachu naszego hotelu.
 
Trasę rozpoczęliśmy od placu Praca Dom Pedro IV, znajdującego się jakieś 60 metrów od naszego hotelu, i z którym zdążyliśmy się już zapoznać dzień wcześniej. Jest to jeden z najważniejszych placów Lizbony - w przeszłości rozgrywały się tu ważne wydarzenia polityczne, odbywały się walki byków, a w czasach inkwizycji płonęły stosy. Plac otaczają eleganckie budynki, w których znajdują się kawiarnie i sklepy, a od północnej strony plac zamyka ładny gmach Teatru Narodowego, który podczas naszego pobytu był w remoncie.
 
W centralnym punkcie placu stoi pomnik Perda IV, pierwszego władcy Brazylii. 
 
Z placu spacerem ruszyliśmy w stronę znajdującego się na wzgórzu Zamku świętego Jerzego. Jest to twierdza z czasów mauretańskich w V w.n.e. Największą atrakcją zamku jest spacer po murach miejskich ;) Z zamku rozciąga się - podobno - przepiękny widok na całą Lizbonę. Niestety kolejka do tego punktu widokowego była tak wielka, że odpuściliśmy sobie zwiedzanie. Wstęp do zamku jest płatny, ale w ramach Lisboa Card opłat już się nie ponosi. Bilet podobno kosztuje 10 EUR, i jak przeczytałam gdzieś w Internecie nie warto wydać tyle za punkt widokowy, których w mieście jest bardzo dużo. 
Za to warto przejść się wąskimi, uroczymi uliczkami dzielnicy Santa Cruz, znajdującej się w granicach murów zewnętrznych zamku. Niesamowicie urocze miejsce. 








Warto też przy zamku napić się prawdziwej pinacolady (alkoholowej lub bezalkoholowej). 

środa, 6 sierpnia 2025

Iberyjski maj - Portugalia cz. 2 Pierwsze spotkanie z Lizboną

Miastem, od którego rozpoczęła się nasza przygoda z Portugalią była Lizbona. To najbardziej oddalona od Polski, a zarazem najbardziej wysunięta na zachód europejska stolica.
Lizbona jest największym miastem Portugalii, ale liczy sobie jedynie niewiele ponad 500 tys. mieszkańców. Miasto w wielu rankingach dotyczących jakości życia mieszkańców plasuje się na dość wysokich miejscach, a w 2020 roku została uznana za Zieloną Stolicę Europy. Faktycznie, skwerów, parków, lasków i innych terenów zielonych jest tu naprawdę dużo.
Do Lizbony przylecieliśmy późnym popołudniem, ale wbrew temu co robi wielu turystów nie skierowaliśmy się od razu do wypożyczalni samochodów. W planie naszej wycieczki wypożyczenie samochodu mieliśmy dopiero w dniu wyjazdu ze stolicy Portugalii, doszliśmy do wniosku, że po mieście i tak nie będziemy poruszać się samochodem. Jeszcze przed wyjazdem zakupiliśmy Lisboa card - karta, która oferuje wstęp do 52 obiektów bez dodatkowych opłat, bez limitowy transport miejski wszelkimi środkami transportu i różne rabaty. Co prawda nie ze wszystkiego mogliśmy skorzystać, bo niektóre obiekty były w remoncie, a do innych były gigantyczne kolejki, ale generalnie karta bardzo nam się przydała. Karta jest w 3 wariantach 24, 48 i 72 godzinne, godzina liczy się od pierwszego skasowania biletu w komunikacji miejskiej, bądź zwiedzenia pierwszego obiektu. Tak więc my nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Biura Turystycznego lokalizowanego na lotnisku i tak bilety elektroniczne wymieniliśmy na kartonik z chipem.

Port lotniczy w Lizbonie jest tak naprawdę w mieście i jest bardzo dobrze skomunikowany z centrum, więc po wyjściu z lotniska od razu skierowaliśmy się do metra i po przejażdżce z jedną przesiadką w końcu wyszliśmy na powierzchnię :) 
A tam... dla mnie WOW, zauroczenie od pierwszego wejrzenia! A dalej? Dalej było tylko lepiej :)
Z tej stacji metra (zielona) mieliśmy do naszego hotelu 7 minut spacerem, a zajęło nam to sporo więcej czasu, bo wszystko po drodze nas interesowało :) 

Na czas pobytu w Lizbonie mieszkaliśmy w hotelu Eden Aparthotel, przy Praca dos Restauradores na styku dzielnic Baixa i Barrio Alto. Przy samym hotelu znajduje się też stacja metra, ale linii niebieskiej.
Hotel był bardzo fajny, chociaż salę ze śniadaniami mieli małą w stosunku do wielkości hotelu i często, jak ktoś przychodził późno to musiał w kolejce czekać na stolik. My apartament mieliśmy na 2 pietrze, bez widoków, ale z dachu hotelu mogliśmy zachwycać się panoramą Lizbony w wielu kierunkach.



Od razu po przyjeździe udaliśmy się na pierwszy spacer po okolicy i okazało się,

sobota, 26 lipca 2025

Iberyjski maj - Portugalia cz.1: Start

Ledwie wróciliśmy z Barcelony, a już trzeba było się znów pakować, bo lecieliśmy na 10 dniowy urlop do Portugalii.


Portugalia to miejsce, do którego podróż ciągle odkładaliśmy z niewiadomych powodów. Moja siostra, która była tam wiele razy, cały czas powtarzała, ze warto, ale nam jakoś ciągle nie było po drodze...
Jedynym miejscem w Portugalii, do którego dotarliśmy była Madera, która zrobiła na nas ogromne wrażenie i tak ciągle obiecywaliśmy sobie, że czas tam pojechać.


No i wreszcie nadszedł TEN czas. 
Planowaliśmy wyjazd ze znajomymi i zgodnie stanęło na Portugalii. A że z Wrocławia samoloty latają i do Lizbony i do Porto, więc postanowiliśmy polecieć do jednego z tych miejsc, a wrócić z drugiego, a przy okazji zobaczyć ile się da.


Wycieczka nam wyszła nieziemska, plan pękający w szwach, ale zrobiliśmy to tak zgrabnie, że i na Fado się wybraliśmy i na musical.
A Portugalia? 


Totalnie mnie zauroczyła, już od pierwszych godzin pobytu w Lizbonie, zaczęłam ją zaliczać do top 3 moich ulubionych krajów w Europie. 
Dodać to tego urocze zakątki, pyszne jedzenie, ceny niższe niż w Hiszpanii i ogólny klimat, to ocena wychodzi mi 10/10.


Jedzenie to zupełnie odrębny temat, tyle ryb i owoców morza nie zjadłam chyba na żadnym wyjeździe, a do tego świeże ostrygi. 





Jestem z tego wyjazdu bardzo zadowolona, zobaczyliśmy sporo, ale dalej pozostał niedosyt. Myślę, że temat Portugalii na tym blogu będzie poruszany jeszcze nie raz.

To tyle słowem wstępu, ale wkrótce cdn...